Im dłużej trwają protesty, im bardziej agresywną formę przybierają, tym częściej odnoszę wrażenie, że skazane są na niepowodzenie. Hongkońska rewolucja upadnie, gdyż protestujący nie potrafią odpuścić, wycofać się. Jako, że większość protestujących stanowią młodzi ludzie bez politycznego doświadczenia, nie ma też konkretnego lidera protestów, w wielu demonstracjach brakuje logiki i taktyki. Nie do końca rozumiem czemu ma służyć dzisiejsze podpalenie stacji metra Central. Złość na metro jest uzasadniona, demolowanie stacji zupełnie jest niepotrzebne. Blokowanie lotniska wydaje się być też po prostu głupie. Starcia z uzbrojoną policją, nawet jeśli napsuje się im krwi, przyniosą więcej ofiar po stronie demonstrantów. Bieganie z flagami amerykańskimi po ulicy i domaganie się pomocy od USA (do czego Trump akurat nie jest skory) niszczy czystość prostestów, mających swoje źródło w Hongkongu a nie w USA i CIA.
Demonstranci powinni teraz odpuścić. Wystarczy zmniejszyć liczbę żądań do niezależnej komisji śledczej, zaprzestać starć z policją a zamiast tego poprzez pokojowe demonstracje, blokowanie siedziby rządu, siedziby szefa rządu etc. domagać się wspomnianej komisji. Niezależna komisja jest niezbędna to fakt. Rozmowy o demokratyzacji można rozpocząć później. Zwolnienie z aresztu protestantów pozostawić też komisji. Rząd zresztą nigdy nie zgodzi się na wypuszczenie na wolność wszystkich osób, szczególnie tych, którzy rzeczywiście popełnili przestępstwo (zniszczenia np.) i na co są dowody.
Wydaje się, choć mogę nie mieć racji, że jak w szachach, sensowniejszy nieraz jest szach, groźba powrotu ludzi na ulicę.
Rewolucja w Hongkongu jest niezbędna, dlatego powinna być robiona z głową, bez emocji. Teraz przeważają emocje, przeważa złość, uzasadniona często bez wątpienia.
Nie sądzę by chińskie wojsko wkroczyło do Hongkongu, nie sądzę by Carrie Lam wprowadziła stan wyjątkowy, raczej krok po kroku rząd będzie stosować inne rozwiązania, które w końcu doprowadzą obecną rewolucję do upadku. Można na przykład ograniczyć lub zakłócić internet w miejscach protestów, wyłączyć aplikację Telegram, która służy do komunikacji między protestującymi, aresztować jeszcze więcej osób etc.
Dotychczasowe działania rządu nie przynoszą odpowiednich rezultatów. Zakaz organizacji demonstracji regularnie jest ignorowany. Kolejne aresztowania i większa brutalność policji tylko podgrzewają emocje i chęci do dalszej walki. W końcu jednak coś się znajdzie… Da o sobie znać także zmęczenie.
Tyle, że… do tego “w końcu” może minąć sporo czasu, na czym jeszcze bardziej ucierpi miasto i jego mieszkańcy.
A szkoda, szkoda, gdyż zmiany w mieście są niezbędne. Młodzież pokazała swoją siłę, którą warto by przekuć w szerszy polityczny ruch. Ruch, który trzymałby rząd w szachu i reagował na każde ograniczanie wolności Hongkongu. Ruch, który w przyszłości wyrzuciłby z parlamentu partię propekińską DAB z niewątpliwą idiotką Starry Lee, stojącą na jej czele.