[tvideo type=”youtube” clip_id=”TTiGuR8SInA”]
Tajwańscy studenci kolejny dzień okupują parlament Legislative Yuan. Studenci próbują zapobiec ratyfikacji przez Legislative Yuan, paktu handlowego Economic Cooperation Framework Agreement (ECFA) pomiędzy Tajwanem a Chinami, zawartego przez aktualnego prezydenta Tajwanu Ma Ying-jeou.
Pakt podobny do hongkońskiego Closer Economic Partnership Arrangement (CEPA), otworzy bramę firmom z Chin kontynentalnych, może doprowadzić do bankructwa tajwańskie przedsięborstwa i w konsekwencji spowodować utratę pracy tysięcy ludzi. Jako, że opinie o wpływie hongkońskiego odpowiednika paktu CEPA na gospodarkę Hongkongu są często przedstawiane w czarnych barwach (zwiększony napływ chińskich turystów, wysokie czynsze, zwiększenie uzależnienia ekonomicznego i politycznego od Chin itp., więc zaskoczeniem nie jest tak radykalna postawa studentów.
Oczywiście nastroje antychińskie na Tajwanie są dużo silniejsze niż w Hongkongu i ich wpływ także nie jest bez znaczenia.
Dla pełnej jasności, studenci żądają jedynie szczegółowej analizy wszystkich punktów układu ECFA przez parlament, przed podjęciem decyzji o jego ratyfikacji, co urzędujący prezydent Ma chciał sprytnie pominąć.
Lokalna hongkońska prasa nie poświęca zbyt dużo miejsca bieżących wydarzeniach na Tajwanie, choć każdy dziennik przedstawia własną opinię związaną ze studenckim protestem. I tu nie zgadzam się szczególnie ze zdaniem naczelnego redaktora dziennika The Standard, odmawiącego prawa studentom do akcji protestacyjnej.
W opinii niejakiej Marry Ma system demokratyczny na Tajwanie jest dużo bardziej rozwinięty niż w Hongkongu, a dwie główne partie narodowościowa Kuomintang i niepodległościowa Democratic Progressive Party, na przemian rządzą wyspą w ostatnich latach realizując wolę społeczeństwa, którą bezwzględnie należy akceptować. (Złośliwe aluzje Marry do Hongkońskich pandemokratów oraz planowanej akcji okupacji dzielnicy finansowej Cetral pominę, bo mimo iż zajmują one większość artykułu to nie mają nic do rzeczy z Tajwanem.)
Od dawna wiadomo, że demokracja nie jest najlepszym systemem sprawowania rządów i głos rozsądku, w tym przypadku studencki głos, jest pożądany. Nie należy także zapominać, że nawet partia, która w wyborach zdobywa większościowe poparcie społeczeństwa, realizować będzie częściej plan partii a nawet plan jej lidera, który już nie musi mieć nic wspólnego z wolą wyborców.
Słowo jeszcze na temat redaktora lub redaktorki dziennika The Standard, podpisującego się jako Mary Ma. Przeglądam sporadycznie jej kolumnę od kilku lata i odnoszę wrażenie, że Ms Ma nienawidzi wszystkich wokół a w szczególności partie prodemokratyczne, studentów (przecież to studenci rozpoczęli krwawo stłumiony protest na Plac Tienanmen w Pekinie) oraz samej demokracji. Rozumiem, że wydawca The Standard czyli Sing Tao News Corp. jest i zawsze był prorządowy a obecnie także propekiński, jednak opinie redaktora naczelnego powinny być wyważone i mniej stronnicze, a to co wypisuje Marry Ma woła często o pomstę do nieba.