[tvideo type=”youtube” clip_id=”yeT4eJIN3rY”]
W Nowy Rok Chiński inspektorzy FEHD (Food and Environmental Hygiene Department , lokalny Sanepid), zawieszają swoje teczki na kołkach, jednocześnie ulica Kweilin w dzielnicy Sham Shui Po (Kowloon) ożywa dziesiątkami straganów z żywnością. Wokół unosi się zapach gotowanych na parze chińskich kiełbasek, kulek rybnych czy ryżowych pierożków.
(Uzyskanie licencji na sprzedaż żywności ze straganu na kółkach ze względów sanitarnych bywa nieraz kłopotliwe o ile w ogóle możliwe).
“To Kweilin Street obrazuje dynamiczność Hongkongu a nie przeznaczony dla turystów pokaz laserów nad Zatoką Wiktorii, – powiedział Adam Wong Sau-ping, reżyser ubiegłorocznego filmu “The Way We Dance”, który odwiedził Kweilin Street w pierwszy dzień roku księżycowego.
I trudno się z tym nie zgodzić. Hongkong ma przecież rozsławiony na całym świecie nocny market na Temple Street (dzielnice Yau Ma Tei i Jordan w Kowloon), poza tym zarówno pierożki dim sum, rybne kulki czy grilowane owoce morze można kupić w czynnych do późnych godzin nocnych licznych straganach w pobliskim Mongkoku, a mimo to mieszkańcy miasta poszukują nowych miejsc. Miejsc dla nich samych a nie dla turystów.
To także, poza oczywistą nostalgią, powszechny od niedawna trend do określania zbiorowej tożsamości i odmienności kulturowej poprzez celebrowanie przeszłości. Tu innym dobrym przykładem są słynne już spotkania noworoczne na tradycyjnym poon choi w Tang Ancestral Hall w Yueng Long, organizowane przez słynnego projektanta i członka klanu Tang, Williama Tang.
Niestety bogaci chińscy turyści i zakupowicze przeobrazili Hongkong w obcą dla wielu mieszkańców formę. Szwajcarskie zegarki, sklepy ze złotem i torebki Chanel, skutecznie wypierają małe sklepiki z chińskimi lekami, żywnością czy mini-bary. I coraz mniej w Hongkongu miejsca dla samych mieszkańców.
Materiał filmowy i zdjęcie: Apple Daily