Nawet mała wzmianka o restauracji w przewodniku Michelin to zarówno kilka minut sławy i okazja do rozwinięcia biznesu, jak i przekleństwo. Na własnej skórze doświadczył tego 27-letni Chiu Wing-ken, spadkobierca założyciela Kai Kai Dessert, baru z tradycyjnym chińskim przysmakami serwowanymi na deser (różnego rodzaju słodkie “zupki”).
Chciwy najemca postanowił podwyższyć Kai Kai Dessert czynsz o 120%, z dotychczasowych 100 tyś dolarów (50 tyś zł) na 220 tyś dolarów (110 tyś zł), doprowadzając właściciela baru do rozpaczy.
By zapłacić czynsz Chiu Wing-ken powinien sprzedać 11 578 misek serwowanych słodkich przysmaków (np. tong yuen, słodka zupka orzechowa, pudding jajeczny czy zupka z czerwonej fasoli z nasionami lotosu) co nie byłoby możliwe, choćby ze ze względu na wielkość restauracji i jej możliwości “produkcyjne”.
Szczęśliwie stały klient Kai Kai Dessert przyszedł z pomocą i zaproponował wynajęcie jeden ze swoich lokali dla Kai Kai Dessert przy Ning Po Street w pobliskiej dzielnicy Yau Ma Tei. Nowy lokal jest jest o 1/3 mniejszy, za to czynsz wynosi “tylko” 90 tyś dolarów (45 tyś zł) miesięcznie.
Otwarcie Kai Kai Dessert w nowej lokalizacji nastąpi w marcu