Gęstość zaludnienia w Hongkongu już i tak najwyższa na świecie w niektórych dzielnicach, będzie jeszcze wyższa, a to za sprawą rządu, który dążąc do rozwiązania problemu mieszkaniowego, postanowił podnieść wskaźnik intensywności zabudowy o 20%.
Wskaźnik intensywności zabudowy (ang. plot ratio) obliczymy dość prosto. Dla przykładu, jeśli budynek ma 12 pięter a każde piętro ma powierzchnię 1500 metrów kwadratowych to powierzchnia brutto budynku wynosi 18 000 metrów kwadratowych, co dzielimy przez powierzchnię działki, na której znajduje się budynek np. 2 000 metrów kwadratowych i otrzymujemy liczbę 9. Tyle w tym przypadku wynosi wskaźnik intensywności zabudowy.
Wskaźnik intensywności zabudowy bezpośrednio wpływa na gęstość zaludnienia, w końcu im więcej będzie mieszkań w budynku tym więcej osób mieszkać będzie na danym obszarze terenu.
Wskaźnik intensywności zabudowy Hongkongu zbliżony jest do Nowego Jorku i wynosi od 6 do 10. WIZ Singapuru to 2,2 do 4, Londynu – od 1 do 6, Szanghaju od 1,6 do 2,5. WIZ używany jest przez urbanistów do kontroli intensywności rozwoju miasta.
Propozycja zwiększenia wskaźnika intensywności zabudowy dla obszarów Hongkongu o niskiej i średniej intensywności zabudowy o 20%, ogłoszone zostało przez szefa rządu Hongkongu Leung Chin-ying 15 stycznia w jego drugim „<em>policy address</em>”.
Co to jednak oznacza dla Hongkongu? Jeszcze gęściejszą zabudowę, więcej drapaczy chmur, jeszcze większe kolejki w metrze i na przystankach autobusowych i jeszcze większy stres mieszkańców miasta. A jeśli do tego dorzucimy 2,5 krotny planowany wzrost turystów z obecnych circa 40 milionów rocznie do 100 milionów w roku 2020 to obrazek jaki nam się rysuje w głowie do najweselszych należeć nie będzie.
Zobacz także: http://www.hongkong.info.pl/mentalnosc-szczura/
Zdjęcie: Lam Tin