Nie wszyscy lubimy je dawać i rzadko dajemy, szczególnie gdy 10% napiwek wliczony jest już w cenę posiłku. Niestety w Hongkongu mimo iż płacimy często wspomniane 10% więcej za posiłek (zgodnie z informacją podaną w menu) – rzadko obsługa dostanie z naszego napiwku choćby dolara. Najczęściej wszystko trafia do kieszeni właściciela, który niejednokrotnie tym sposobem jest w stanie utrzymać restaurację przy stale rosnących kosztach utrzymania i dużej konkurencji.
Co więc nam pozostaje? Nadal dawać napiwki, tam gdzie nie są one wliczone w cenę dań i gdzie oficjalnie są. Nie muszą to być duże kwoty – kilka dolarów wystarczy gdy rachunek nie jest wysoki. Po prostu odbierając resztę, pozostawmy drobne. A jeśli wybieramy się na romantyczną kolację to zostawmy i 100 dolarów (przy rachunkach przekraczających 1000 dolarów hongkońskich). To zaledwie 50 złotych a wynagrodzi trud obsługujących nas kelnerów.
Oczywiście zawsze możemy od napiwków się wymigać płacąc za kolacje kartą płatniczą. W mniejszych barach czy restauracjach typu cha chaan teng, jeśli płacimy przed wyjściem w kasie, nie musimy zostawiać napiwków.