Oszuści w Hongkongu? Nie ma ich wielu ale są. To na przykład fałszywi mnisi żebrzący o datek. W Hongkongu mnisi (ci prawdziwi) nie proszą o datki na ulicy. Jeśli więc zaczepi Was jeden z nich na ulicy, nie dajcie mu pieniędzy. Na ogół to przebrani w mnisie stroje Chińczycy zza granicy. Przeważnie grasują w Central i Wan Chai.
A żebracy? Powykręcane nogi, spalona twarz, brak rąk… Każdy z Was oglądał film “Slumdog. Milioner z ulicy”, niestety w Chinach odbywają się podobne praktyki. Żebraków kontrolują gangi, przemycające je w tajemniczy sposób do Hongkongu. Nie zawsze jednak gangi okaleczają ludzi, powszechna praktyką jest kupowanie lub wykradanie chorych osób. Nie dajmy gangom zarabiać na cudzym nieszczęściu.
Przeczytaj także: http://www.hongkong.info.pl/gangi-zebrakow-z-dongguan/
Na szczęście nie spotkamy w Hongkongu cwaniaczków europejskich, speców od znalezionych pod naszymi nogami obrączek, wyrywania torebek, kradzieży pociągowych. Rzadkością są nieuczciwi taksówkarze (choć są, wówczas wystarczy wezwać policję), którzy albo będą udawać, że zniszczyliśmy im samochód albo za 10 minutową przejażdżkę zażądają 100 dolarów.
Nowością w Hongkongu są natomiast wyłudzenia. Niby kogoś potrąciliśmy, zniszczyliśmy mu telefon etc. Taka osoba natychmiast zażąda pieniędzy. Przeważnie to także Chińczycy z Chin, przebiegli, bezczelni. Nie wiesz co masz zrobić? Wezwij policję.
Uważajmy także w sklepach w Mongkoku. Kupując drogi aparat fotograficzny, sprzedający bezczelnie może nas oszukać i wcisnąć starszy model na przykład. Miejmy oczy na głowie. Przede wszystkim wystrzegajmy się super okazji. Ich nie ma! W Hongkongu nie kupimy za 1000 zł aparatu, który kosztuje w Polsce 3 tyś zł. Będzie taniej ale może to być różnica kilkuset złotych jedynie.
Zdjęcie: SCMP