Wykonawca działający na zlecenie miasta, zamalował w ubiegłym miesiącu część słynnego graffiti Tsang Tsou-choi. Po interwencji dziennikarzy i mieszkańców, wykonawca chcąc naprędce naprawić swój błąd, usunął farbę, która niestety zeszła razem z graffiti (zdjęcie).
Graffiti namalowane przez Tsang 25 lat temu, znajdowało się na skrzynce elektrycznej w pobliżu świątyni Sam Shan Kwok Wong w dzielnicy Kwun Tong. Rządowy departament LCSD (Leisure and Cultural Services Department) zlecił podległemu departamentowi (Architectural Services Department) odnowienie położonego nieopodal placu zabaw. Skrzynka nie znalazła się w obrębie zleconej pracy, mimo to nadgorliwy wykonawca przy okazji pomalował i ją, niszcząc znaczą część graffiti.
Urodzony w 1921 roku, Tsang Tsou-choi jako 16-latek przybył do Hongkongu z chińskiej prowincji Guangdong. Mając 35 lat, poświęcił życie obsesji. Wierząc, że jego przodkowie posiadali półwysep Kowloon (na co nie znaleziono żadnych dowodów), Tsang Tsou-choi zaopatrzony w pędzel i czarny atrament, na każdym rogu ulicy, na latarniach, skrzynkach rozdzielczych, pocztowych, kładkach dla pieszych, ogólnie gdzie tylko było trochę wolnego miejsca, misternie kaligrafując chińskie znaki, odrzucał rządy królowej angielskiej i informował że jest prawowitym spadkobiercą swoich przodków a tym samym jest królem Kowloon. Traktowany przez mieszkańców Kowloon oraz najbliższą rodzinę jako osoba pozbawiona rozumu, do swojej śmierci w 2007 roku, Tsang “stworzył” blisko 55 tysięcy graffiti, żył natomiast ze zbierania śmieci.
Niestety nawet najlepszy artysta graffiti, musi liczyć się z brakiem wyrozumiałości miasta i czasu dla swoich prac. Taki też los spotkał Króla Kowloon, którego tysiące graffiti zostało zamalowanych przez nadgorliwych miejskich urzędników lub usuniętych przez deweloperów. Do obecnej chwili jedynie ……… w 4 miejscach na ulicy spotkamy twórczość Króla Kowloon (jedna jest tuż przy wejściu na prom Star Ferry w Tsim Sha Tsui i każdy może ją zobaczyć).
Doceniany przez środowisko artystyczne, Król Kowloon nadal nie może doczekać się uznania hongkońskich urzędników, którzy poza deklaracjami i obiecankami, zrobili bardzo mało by ochronić graffiti Tsang Tsou-choi.