Jeszcze do niedawna jako jeden z fundatorów grupy Silent Majority for Hong Kong (Milcząca Większość dla Hongkongu), były dziennikarz – Robert Chow Yung próbował przekonać mieszkańców Hongkongu, że tzw. “milcząca większość” społeczeństwa chce wyłącznie spokoju i pokoju (nie bez cienia racji) oraz bezkrytycznie popiera działania rządu lokalnego i centralnego. Nie udało się dowieść, mimo licznych podejrzeń, że Silent Majority for Hong Kong korzysta z pieniędzy partii komunistycznej Chin, choć wielu obserwatorów politycznej sceny w Hongkongu pozbawiona jest złudzeń.
Pierwsze działania Roberta Chow najwyraźniej nie przyniosły zamierzonego przez Pekin efektu, stąd dwa dni po prodemokratycznym marszu 1 lipca, w którym udział wzięło pół miliona osób, zobacz: http://ilovehongkong.pl/pol-miliona-osob-protestuje, Chow założył kolejne ugrupowanie o nazwie: Alliance for Peace and Democracy (Sojusz na rzecz Pokoju i Demokracji), którego głównym zadaniem stało się przeciwstawianie ugrupowaniu Benny Taii Occupy Central with Love and Peace (Okupacja Central w Miłości i Pokoju). Nową formację Roberta Chow poparły największe prorządowe i prochińskie partie w Hongkongu jak: DAB, Hong Kong Federation of Trade Unions oraz New People’s Party.
Dla wyjaśnienia Occupy Central with Love and Peace to ruch założony przez profesora prawa Uniwersytetu Hongkońskiego Benny Tai walczący o prawdziwą demokrację w Hongkongu. Celem Occupy Central jest poprzez mobilizację co najmniej 10 tysięcy osób, zablokowanie w siedzących protestach centrum finansowego Hongkongu, zwracając uwagę Chin na pragnienie Hongkończyków posiadania demokracji zgodnej z międzynarodowymi standardami.
Jednym z pierwszych działań Benny Tai w tym roku było zorganizowanie społecznego referendum w czerwcu bieżącego roku. W 10-dniowym referendum wzięło udział blisko 800 tysięcy osób czyli 1/5 osób uprawnionych do głosowania a większość głosujących opowiedziała się za publiczną nominacją kandydatów na szefa rządu Hongkongu przedstawioną przez sojusz partii prodemokratrycznych – Alliance for True Democracy. Referendum rozwścieczyło Pekin, często określając je nielegalnym, stronniczym i antychińskim.
Sukces referendum Occupy Central with Love and Peace, zmusił Chow i zapewne jego mocodawców do rozpoczęcia opozycyjnej kampanii (choć nie referendum) zbierania podpisów osób sprzeciwiając się planom Occupy Central (w referendum Benny Tai o blokadzie Central nawet nie wspominał). W przeciwieństwie jednak do referendum Benny Tai, wiarygodności zbieranych podpisów przez Alliance for Peace and Democracy nikt nie kontrolował i bywało, że to samo nazwisko figurowała na liście wiele razy. Do składania podpisów zmuszały także swoich pracowników duże firmy zatrudniające setki osób jak Towngas (biznes w Hongkongu, zwłaszcza ten duży jest prochiński i antydemokratyczny).
Tuż po kampanii zbierania podpisów, Sojusz naprędce zorganizował marsz-protest “anti-Occupy Central”, w trakcie którego Chińczycy z Chin kontynentalnych biegali z wypchanymi portfelami i szczodrze wypłacali gotówkę licznie przybyłym autokarami Chińczykom. Patrz:http://ilovehongkong.pl/naciagany-marsz/.
W miniony poniedziałek natomiast w odpowiedzi na plan bojkotu klas przez studentów, sojusz Chow z szumem ogłosił uruchomienie infolinii, dzwoniąc na którą można zgłaszać uczniów lub nauczycieli szkół średnich zachęcających do bojkotu klas. Celem, według Chow, jest zapobieżenie szkół i uczniów przed przystąpieniem do strajku i zapewnienie spokoju rodzicom. Oficjalnie. Dzwoniąc na infolinię (także wysyłając fax lub e-mail), można po prostu prawdziwie lub nieprawdziwie “nakablować”. Informacje dalej przekazane mają być przez sojusz dyrektorom szkół, zrzeszeniu nauczycieli i rodziców oraz samemu Biuru Edukacji (ministerstwo edukacji). Niestety istnieją spore obawy, że program został wykorzystany przez ugrupowanie do zbierania szczegółowych informacji na temat uczniów, szkół i ich działalności opozycyjnej.
Metody bez wątpienia żywcem zaczerpnięte z Rewolucji Kulturalnej Mao Zedong. Pomysł tak kontrowersyjny, że nawet początkowo popierający Chow sojusznicy, w tym Hong Kong Federation of Education Workers, zaczęli się z niego wycofywać Przeciwne są także szkoły, które oświadczyły że same poradzą sobie ze studentami bojkotującymi zajęcia, choćby poprzez zapewnienie uczniom zajęć wyrównawczych.
Infolinia została jednak już we wtorek zawieszona wskutek “złośliwego zniszczenia” jak przekazał sojusz. Prawdopodobnie linia została “zalana” żartami uczniów i tzw. spamem.
Strajk szkół wyższych zrzeszenie studentów planuje rozpocząć 22-go września. Tygodniowy bojkot zajęć ogłosiło już 14 uczelni wyższych w Hongkongu, plan dla szkół średnich jest nadal dyskutowany przez ugrupowanie Scholarism. Studenci domagać się będą zmian w procesie nominacji kandydatów na szefa rządu, tak by kandydat opozycji lub tzw. pandemokratów miał szansę bycia nominowanym. W planie narzuconym przez Pekin, takich szans nie ma.
Zapewne to nie koniec kontrowersyjnych działań Roberta Chow. Chow co ciekawe, mimo iż określa siebie prawdziwym patriotą chińskim, ma brytyjski paszport i prawo osiedlenia się w Wielkiej Brytanii.
Zastraszanie, bez wątpienia skuteczne jest w polityce i dalsze działania Chow, jego kolegów z sojuszu oraz komunistycznej partii Chin będą szły w tym kierunku. Straszyć i dezorientować. Terror wprowadzany przez Roberta Chow, choć jeszcze bez ofiar śmiertelnych, przyniósł już wymierne rezultaty, w tym podzielił społeczeństwo Hongkongu. Pekin swój plan więc częściowo zrealizował. To, że Chiny chcą całkowicie kontrolować Hongkong to zrozumiałe, lecz wygnanie vel spacyfikowanie politycznych przeciwników będzie trudnym zadaniem ze względu na rosnące w społeczeństwie polityczne uświadomienie. Na skutek masowych protestów w roku ubiegłym zostało wstrzymane pranie mózgów a każda akcja Pekinu wymierzona w pokojowo nastawione społeczeństwo Hongkongu, przynosi często odwrotny do zamiarów skutek.