Od kilku tygodnia dziennikarze, politycy, akademicy, biznesmeni, doszukują się “winnego” obecnej radykalizacji młodzieży w Hongkongu. W publicznej dyskusji przeważają głosy rozsądku, choć nie brakuje opinii skrajnych. Na pewno warto na chwilę przyjrzeć się zarzutom stawianym przez polityczny “beton” czyli: bezpośedniej ingerencji “sił zachodnich” oraz edukacji młodzieży.
W obwinianiu “sił zachodnich” i “niewłaściwej” edukacji przoduje wspomniany komunistyczny “beton” jak dawny szef rządu Tung Chee-hwa, deputowana do chińskiego parlamentu Elsie Leung czy ustawodawczyni Priscilla Leung. To osoby, którym nic się nie wytłumaczy, niczego nie zrozumieją, bezpodstawnie rzuczają oskarżenia, za nic nie przepraszają. Na ogół są to osoby starsze i nie można tutaj wykluczyć elementu choroby. Po prostu wiele osób, nawet namądrzejszych, na starość głupieje i tyle. Dobrym przykładem jest reżyser Clifton Ko, znany z filmów: “Happy Ghost”, “It’s a Mad, Mad, Mad World” czy “Echoes of the Rainbow’. Podobno Clifton Ko stwiedził ostatnio, że to protestujący studenci na Placu Tienanmen w Chinach w 1989 roku zabijali żołnierzy a nie odwrotnie. Clifton Ko ma “tylko” 60 lat, widać głupota przyszła do niego wcześniej.
Tu na głoszone poglądy mogą mieć także wpływ “zachęty” ekonomiczne, a Chiny nie oszczędzają.
Mówiąc o komunistycznym betonie, działalność partii komunistycznej w Hongkongu jest zakazana prawnie ale kto komu zabroni być członkiem komunistycznej parti w Chinach?
Bezpośrednio żadne “siły zachodnie” nie były i nie są zaangażowane w obecne protesty w Hongkongu. Wielu szukało dowodów i nic nie znalazło. Można tutaj obwiniać zachodnią cywilizację o jej wpływ na młodych ludzi ale to także niedorzeczne, gdyż Hongkong jest częścią “Zachodu”. Do czynienia mieliśmy na pewno z ingerencją pośrednią, do której możemy zaliczyć protesty wielu państw, dotyczące wprowadzenie ustawy ekstradycyjnej. Państwa zachodnie mają poza ochroną własnego biznesu w Hongkongu jeszcze inne zadanie, na co zwraca uwagę Jimmy Lai, wydawca popularnego antykomunistycznego dziennika Apple Daily – ochronę zachodniej moralności w Hongkongu. Całego systemu zachodnich wartości, przez nas często krytykowanych, choć nie sądzę by ktokolwiek myślący uznał moralność chińskiej partii komunistycznej za wyższą, lepszą.
O ile więc bezposednia ingerencja “sił zachodnich” jest zarzutem bez wątpienia bezpodstawnym to drugi “winny” czyli to studia liberalne (ang. liberal studies), choć bardzo pozytwne, mogą rzeczywiście mieć pewien wpływ na zachowanie młodzieży.
Studia liberalne to odpowiednik polskiej wiedzy o społeczeństwie, choć nieco inny w założeniu. Wprowadzone do szkół średnich za czasów Tung Chee-hwa. W naukach liberalnych poza samą nauką o społeczeństwie, ekologii, demokracji itp, dużo czasu poświęcanego jest na dyskusję, w tym omawianie bieżących wydarzeń w Hongkongu, w Chinach, na świecie. Pamiętam swoję naukę o społeczeństwie w liceum i dyskusji na jakikolwiek z tematów sobie nie przypominam. Tylko beznamiętne wkuwanie, mimo iż to był okres wielkich zmian w Polsce. Czy teraz jest lepiej? Z pewnością, choć nie mogę tutaj nic sensownego powiedzieć. Po prostu nie wiem.
Interesujące, że studia liberalne krytykowane są od lat przez samych uczniów, za brak wystarczającej dyskusji, małą otwartość nauczycieli, narzucanie opinii przez nauczycieli itp. Idealnie więc nie jest.
Bez wątpienia studia liberalne z wpajaniem młodzieży wartości “wolności”, “demokracji” oraz rozwijaniu krytycznego myślenia, w oczach prochińskich oraz chińskich polityków stanowią istotne zagrożenie dla wartości promowanych przez partię. Podporządkowanie się przełożonym, rodzicom i przede wszystkim samej partii. A gdy student myśli i nie może swoich frustracji okazać głosując to wychodzi na ulice.
Szcześliwie departament edukacji Hongkongu odrzuca stawiane przez polityków prochińskich zarzuty, uznając że studia liberalne nie miały żadnego wpływu na protesty i protestujących. Na zmiany w najbliższych latach się nie zanosi.