Jak donosi Time Out Hong Kong, w Hongkongu zaczyna brakować rzeźników. Długie godziny pracy i praca z krwią oraz wnętrznościami, przyciąga coraz mniej osób zainteresowanych “karierą” w biznesie mięsnym. Ocenia się, że niedobór wynosi już 500 rzeźników w mieście, mimo dość przyzwoitych zarobków. Dniówka rzeźnika waha się od 800 do 1000 dolarów (400-500 zł), znacznie więcej niż przeciętne zarobki w sieci sklepów 7-11 czy supermarketach (4-6 tyś zł miesięcznie).
Rzeźnicy jednak nie mają urlopów i pracują nieraz 7 dni w tygodniu po 10-12 godzin.
Sporą część zarobków rzeźników pochłania nieustannie rosnący czynsz wynajmowanych stoisk. Czterdzieści lat temu było to 10 tyś dolarów, obecnie nawet 40 tyś. (20 tyś zł).
Popyt na mięso wieprzowe rośnie, mimo wzrostu importu i konsumpcji mięsa mrożonego sprzedawanego w supermarketach. Dziennie w Hongkongu zabijanych jest 4500 świń, wzrost o 900 sztuk w porównaniu do 2007 roku. Ilość rzeźników w Hongkongu wynosi obecnie 560 (dane te dotyczą zapewne rzeźników pracujących na stoiskach mięsnych w tzw. wet marketach).
Ogólnie coraz mniej mieszkańców Hongkongu zainteresowanych jest ciężką pracą fizyczną. Problem ten dotyka nie tylko rzeźników, ale i pracowników przy sprzedaży ryb. Tutaj w ciągu ostatnich 10 lat ubyło aż 1100 pracowników.