>Dwie największe sieci sklepów spożywczych czyli Wellcome i ParknShop przyjęły strategię zamydlania oczu kupujących.
Ceny poszczególnych produktów zmieniają się codziennie lub co kilka dni. Jako, że 100% towarów jest importowanych to zmiany niektórych cen, szczególnie owoców i warzyw są usprawiedliwione lecz czym wytłumaczyć czterokrotną zmianę ceny tego samego zakurzonego piwa niemieckiego z dolnej półki sklepowej w przeciągu ostatnich 3 miesięcy?
Pal licho gdy cena zmienia się o 10-20%, jednak cena warzyw i owoców potrafią wzrosnąć i spać nawet o 100% w ciągu paru tygodni. I nie wierzę w to, że nagle cena banana zmieniła się w Paragwaju o 100% z wtorku na czwartek. Wyraźnym celem sklepów jest ogłupienie klienta, który w efekcie zapłaci więcej. Komu za to podziękować? A no na przykład jest taki jeden starszy już pan, który jako dzieciak przypłynął z Chin do Hongkongu w podartych trampkach a dzisiaj trzyma w kieszeni konsumentów na całym świecie, także w Polsce, choć mało kto zdaje sobie z tego sprawę.
Na szczęście Li Ka-shing, bo o nim tu mowa, trzyma się z dala od spożywczych marketów w Polsce i takie sytuacje w kraju nad Wisłą raczej nie będą miały miejsca. Tyle pociechy, choć dla mnie niewielkiej.