Kłopoty z ekspresem do Kantonu

Hongkong. Najważniejszy projekt MTR (hongkońskie metro) ostatnich lat – budowa szybkiej kolei do Kantonu, nie przebiega zgodnie z planem.
Zaledwie kilka lat temu rząd (większościowy udziałowiec MTR) obiecywał szybką kolej z Kowloon do Guangzhou (Kanton) za nieco ponad 65 mld dolarów hongkońskich (wg. kursu dolara w 2010r – 26 mld zł), dzisiaj już jednak wiemy, że koszt jej budowy przekroczy 90 mld dolarów hongkońskich (obecnie 45 mld zł) a są to założenia optymistyczne. To głównie na skutek wzrostu cen materiałów budowlanych i tzw. robocizny. Oczywiście w ten czy inny sposób to hongkońscy podatnicy z własnej kieszeni pokryją zwiększony koszty budowy.

Dla jasności, Hongkong płaci tylko za wybudowanie szybkiej kolei do Shenzhen (26 km) a to oznacza, że miasto wyda aż 45 mld zł na wybudowanie zaledwie 26 km odcinka trasy. Ponad 1,7 mld zł za 1 km. Oczywiście z tych 45 mld zł trzeba będzie wydać z miliard-dwa na nowoczesny dworzec, bocznice ratunkowe i postojowe, i pewnie jeszcze parę innych rzeczy.

Lecz to nie koniec złych wieści. Budowa rozpoczęta w 2010 roku miała zostać ukończona w tym roku, a nie będzie. Najwcześniej ekspresowo do Kantonu pojedziemy za 2 lata czyli w 2017 roku, a najprawdopodobniej w 2018r.
Tak czy owak wspaniale będzie wsiąść do pociągu w Kowloon i po 45 minutach znaleźć się w Guangzhou. No chyba, że chińscy i hongkońscy urzędnicy się nie dogadają i konieczny będzie wysiadka w Shenzhen i przejście przez 2 kontrole graniczne i celne tak jak to mam miejsce obecnie. Teoretycznie kontrola graniczna powinna być jedna, wspólna w Kowloon ale nie jest to takie proste się okazuje. Niedawno Michael Tien, ten z partii idiotki Reginy Ip i właściciel sieci sklepów odzieżowych G2000, zaproponował by na terenie dworca kolejowego w Kowloon wprowadzić prawo Chin kontynentalnych, wówczas kontrola pasażerów odbywać się by mogła bez przeszkód. Na to jednak chyba nikt się nie zgodzi, gdyż stanowiłoby to groźny precedens. Dzisiaj dworzec a jutro całe miasto… Też w ramach wyjątku..