Problemy zaczynają się po śmierci

Tysiące osób świętowało w dniu wczorajszym Ching Ming Festival, odwiedzając groby i kolumbaria, gdzie spoczywają prochy bliskich, zmarłych osób.

Relacje ze święta były najważniejszym wydarzeniem dnia w mediach, choć jak każdego roku, dziennikarze zwrócili uwagę na problem braku miejsc w publicznych kolumbariach. Poruszono także projekt kontrowersyjnej ustawy, który będzie omawiany w lokalnym parlamencie już za tydzień.

W roboczym projekcie ustawy Private Columbaria Bill, prywatne kolumbaria będą musiały otrzymać licencje by świadczyć usługi. Według oficjalnych danych 55% miejsc w kolumbariach (470 000 z 860 000) jest publicznych, wszystkie pozostałe są natomiast prywatne. System licencji, zobowiązywać będzie operatorów kolumbariów do zmiany statusu użytkowanej ziemi. Jak do tej pory jedynie 30 kolumbariów ze 153 spełnia warunki przyznania licencji i jeśli nowe prawo zostanie przez parlamentarzystów zatwierdzone, 300 000 urn będzie musiało zostać przeniesione w inne miejsca. To natomiast spowoduje duży problem dla rodzin zmarłych, gdyż nisze (ścianki z urnami) w renomowanych prywatnych kolumbariach są bardzo drogie a w publicznych brakuje miejsc.

Przeciętnie nisza kosztuje 500 tyś dolarów (250 tyś zł), niestety coraz częściej za niszę w prywatnych kolumbariach należy zapłacić do 3,5 mln dolarów (1,93 mln zł). O ile publiczne kolumbaria w latach 2010 i 2011 powiększyły się o 2 540 nisz, to w najbliższych kilku latach statystycznie powinno odbyć się 220 tyś. pogrzebów.

Rząd organizuje loterie, w których można “wygrać” niszę, dużo osób skarży się jednak, że mimo upływu kilku lat od śmierci bliskich, nadal nie może wylosować miejsca na złożenie urny.

W przypadku wprowadzenia licencji, kłopotliwa będzie bez wątpienia także relokacja urn, spoczywających w prywatnych miejscach-kolumbariach nieraz od 20-30 lat.