Niedzielny protest mieszkańców Hongkongu w dzielnicy Yuen Long zorganizowany został przez organizacje: Civic Passion, Frontline Democracy i HK Indigenous, przeciwko chińskim handlarzom/przemytnikom, którzy destabilizują życie mieszkańców dzielnicy Yuen Long. Protest zgodnie z przewidywaniami przemienił się w przepychanki z oponentami (opłacana przez partię komunistyczną Chin grupa Voice of Loving Hong Kong) i policją (patrz wideo). Policja aresztowała 38 osób w wieku od 13 do 75 lat. Wbrew temu co twierdzą niektóre gazety, to “niebieskie wstążki” czyli Voice of Loving Hong Kong był prowodyrem wielu spięć.
To już trzeci podobny protest w przeciągu miesiąca.
[tvideo type=”youtube” clip_id=”GdCShoMV1s8″]
Analiza problemu i cele:
Wiele sklepów w dzielnicach przygranicznych należy do wiejskich komitetów, których członkowie żyją od pokoleń w danej wiosce. Rodowici mieszkańcy wiosek w Nowych Terytoriach od lat faworyzowani byli przez władze Hongkongu. Na przykład stosownie do prawa z 1972r. tubylczy mieszkaniec-mężczyzna z odkrytych/znanych wiosek na terenie New Territories (Nowe Terytoria) czy wysp zewnętrznych ma prawo wybudować 3 piętrowy dom gdy osiągnie 18 lat.
Komitety wiejskie/wioskowe wynajmują sklepy z przeznaczeniem na drogerie za 100-130 tyś HKD miesięcznie (45-50 tyś zł), finansując z osiąganych zysków wycieczki zagraniczne dla rodowitych mieszkańców wiosek, a nawet rozdając pieniądze. Wiadomo także od lat, że działalność przestępcza triad powiązana jest z komitetami i mieszkańcami wiosek. Mieszkańcy wiosek planowali nawet wziąć udział w akcji przeciwko uczestnikom protestu. Pojawiły się w internecie ogłoszenia o naborze ochotników do walki z protestującymi (płacili po 250 zł dniówki) i obrzucać ich ekskrementami. Wycofali się po ostrzeżeniach policji.
Na handlu z Chińczykami zyskują także sami handlarze, sprzedający artykuły drogeryjne w ilościach hurtowych po cenach zawyżonych (wyższych niż w innych dzielnicach)
A tracą wszyscy niebędący rdzennymi mieszkańcami, którzy mieszkają w Nowych Terytoriach. A jest ich zdecydowana większość. Cierpią z powodu zatłoczonych środków komunikacji miejskiej, wysokich cen w sklepach i restauracjach, przekształcania sklepów dla mieszkańców w mini hurtownie drogeryjne, zaśmiecania ulic przez handlarzy.
Cele głównym protestu jest graniczenie w przekraczaniu granicy z Hongkongiem mieszkańców Shenzhen. Obecnie 1,5 miliona mieszkańców przygranicznego miasta posiada wizy uprawniające do wielokrotnego przekraczania granicy. Najbardziej aktywni handlarze-przemytnicy przekraczali rocznie granice nawet 500 razy. Celem jest także zwrócenie uwagi rządu na ignorowany do tej pory problem. Ten cel został już osiągnięty, choć jak wspominałem kilka dni temu, to władze Guangdong wydają wizy do Hongkongu i jedynie one mogą zmienić obecny system.
Słowo wyjaśnienia dlaczego Chińczycy przyjeżdżają z Shenzhen na zakupy hurtowe do Hongkongu. To niskie ceny i brak zaufania do produktów Made in China. Lepszy dla Chińczyków jest papier toaletowy z Hongkongu czy Korei niż z Chin. Ogólnie w cenie są produkty drogeryjne pochodzących z tzw. Zachodu, Japonii i Korei. Oczywiście jest także wiele innych towarów, na które popyt jest ogromny jak mleko w proszku dla dzieci.