[tvideo type=”youtube” clip_id=”_Ah2dwdj7z8″]
Blanca, 15-letnia córka Brytyjczyka Nick’a Cousins , dyrektora zarządzającego dużej firmy brokerskiej JLT i Filipinki Grace Garcia, popełniła wczoraj samobójstwo skacząc z 19 piętra apartamentu przy 3 Repulse Bay Road. Dziewczyna nie zostawiła listu pożegnalnego, najwyraźniej była nieszczęśliwa.
W trakcie wstępnego śledztwa okazało się, że partnerka Brytyjczyka przebywa w Hongkongu od 20 lat nielegalnie, dzieci (para posiada jeszcze jedną córkę) mimo iż urodzone w Hongkongu, nie posiadały świadectw urodzenia, nie chodziły też do szkół a jedynie miały prywatnych nauczycieli.
Małżeństwo zapewniało dzieciom życie na dobrym poziomie, miały one wielu przyjaciół i nie narzekały na brak rozrywek (Blanca kochała jeździć konno a ta forma rekreacji jest dość kosztowna w Hongkongu).
Co jednak spowodowało, że Nick Cousins (Nick i Grace poznali się na przyjęciu w w 1994 roku), nie zawarł z Grace związku małżeńskiego i nie zalegalizował jej pobytu? W konsekwencji dzieci (urodzone w prywatnym szpitalu) nie otrzymały metryki, i nie mogły uczęszczać do szkół?
Z doniesień prasy wynika, że Filipinki już wówczas (tj. w 1994) przebywała w Hongkongu nielegalnie, z czym wiążą się surowe kary łącznie z deportacją i dożywotnim zakazem wjazdu. Legalne małżeństwo, czy zawarte w Hongkongu bądź gdziekolwiek indziej, zapewne nic tutaj by nic nie zmieniło. Nick miał pieniądze i mógł wynająć dobrych prawników do zbadania sprawy, zapewne też to zrobił…
W ostateczności mógł nająć przemytników by ci przeszmuglowali mu ukochaną na Filipiny a później zatrudnić ją jako pomocnicę domową a nawet ożenić się z nią. Ryzykowne (przemyt) ale możliwe…
Nick w 1994 dopiero co przybył do Hongkongu, pewnie był bardzo zakręcony i zapracowany i najwyraźniej postanowił nic nie robić.
Ciekawe do do jakich faktów dokopią się jutro dziennikarze?