To nie Occupy Central

Ruch “Occupy Central with Love and Peace” (w skrócie OC) zainicjowany przez Benny Tai Yiu-ting, Chan Kin-man i Chu Yiu-ming, zyskał na sławie z powodu nieustannego szantażowania rządu Hongkongu i Chin akcją demonstracyjną, mającą za zadanie zablokować dzielnicę finansową Hongkongu – Central. W “Occupy Central” miało brać udział nie więcej niż 10 tyś ochotników, nie więcej gdyż planowane akcje nie cieszyły się dużym powodzeniem i gromadziły na próbach OC od kilkuset do kilku tysięcy osób.

Trwające od ponad dwóch tygodni protesty, dziennikarze na całym świecie przywykli zamiennie określać “Occupy Central” i “Umbrella Revolution”,  nie rozróżniając de facto obu terminów, nie wykazując także większego zainteresowania ich istotą. To dość typowe zjawisko dla środowiska dziennikarskiego, im bardziej skomplikowanie sprawy się mają tym większe dążenie dziennikarzy do upraszczania, trochę z lenistwa i trochę dla “dobra” odbiorcy wiadomości, przeważnie nie wykazującemu głębszego zaciekawienia tym co nadmiernie “pokręcone”.

Co zdecydowanie należy podkreślić na samym początku, to nie z “Occupy Central” mamy obecnie w Hongkongu do czynienia. Inicjatorem trwającego protestu byli studenci, którzy dość mieli ciągłego perorowania i nic nie robienia Benny Tai z OC i ogólnie tzw. pandemokratów  To studenci po użyciu gazu przez policję 5 dnia strajku, zaapelowali do mieszkańców miasta o pomoc. To studenci rozpoczęli blokadę ulic i nie w Central a w Admiralty (w dzielnicy mieści się kompleks budynków rządowych Tamar).

A “Occupy Central”? W obawie utraty wpływów “łaskawie” przyłączyło się do młodzieży studenckiej. Miejsca niejako przejmowane przez Occupy Central, opuszczała natomiast młodzież nie chcąc mieć z OC nic wspólnego. I nie bez powodu, aktywiści OC jak i wielu pro-demokratycznych polityków, porażkę wpisaną ma w działanie.

Studenci jak i wspomagający ich mieszkańcy miasta, na początku akcję protestacyjną rozszerzyli na Sheung Wan, Causeway Bay, Wan Chai i Mong Kok. Central nadal pozostaje wolne od protestów i choćby z tego tylko powodu nazwa “Occupy Central” nie powinna przez dziennikarzy być używana.

Wśród najczęściej się pojawiających określeń, mających odróżnić aktualne demonstracje od Occupy Central, pojawia się: “Occupy Hong Kong”, “Umbrella Revolution”, “Umbrella Movement”, “Hong Kong Spring”, “Phoenix Revolution” etc. Każda z tych nazw ma swoje wady, w końcu nikt nie okupuje całego Hongkongu a jedynie niektóre dzielnice, nie jest to także rewolucja w dosłownym znaczeniu, co podkreślają sami studenci, wiosna dawno już przeminęła a użycia słowa”Phoenix” jest tutaj wyraźnie przeintelektualizowane.

Jednak każda z w/w nazw jest właściwsza w użyciu niż namiętne eksploatowane przez dziennikarzy “Occupy Central”. Nie bez winy jest właściciel opozycyjnego i prodemokratyczny dziennika  “Apple Daily”, oraz największy sponsor pandemokratów Jimmy Lai, regularnie określający w “Apple Daily” protest jako Occupy Central”, dążący tym samym do jego centralizacji i określenia osób odpowiedzialnych za protest, czyli ustanowienia lidera. Jako, że liderem łatwo jest sterować, to i równie łatwe powinno być sterowanie samym protestem.

“Ruch Parasolek”, ta nazwa choć daleka od ideału jest najmilsza do ucha i najbardziej kreatywna. Przy tej nazwie powinno się pozostać. Ruch Parasolek nie ma liderów, i to nie jest na rękę politykom, którzy już dwukrotnie planował zakończyć akcję protestacyjną, na co nie zgodzili się jednak demonstranci.

Jest oczywiście dwóch liderów: Alex Chow z Hong Kong Federation of Students i Joshua Wong z grupy Scholarism, lecz poza ogólnymi zasadami narzuconymi przez nich jak: utrzymywanie porządku czy nie wdawanie się w bójki z przeciwnikami protestu, protest otwarty jest dla każdego, w tym wspomnianych wcześniej Benny Tai, Jimmy Lai i innych polityków.

Trwanie przy nazwie OC i obwinianie o wszystko pandemokratów oraz organizatorów OC jest bez wątpienia na rękę Chinom. Zarzuty pojawiające się regularnie w chińskiej prasie, a po sąsiedzku niejako, także w rosyjskiej, mówią wprost o udziale Stanów Zjednoczonych w finansowaniu “Occupy Central” i planowanej destabilizacji Chin. Taka interpretacja wydarzeń, gdy nie studenci a “Occupy Central” oraz pandemokraci kierują protestem, może usprawiedliwiać twardogłowych chińskich polityków, podejmując działania agresywne, wymierzonych w demonstrantów jak interwencja wojskowa.

Z pewnością zarówno Chiny, rząd Hongkongu jak i pandemokraci, nie spodziewali się takiej wytrwałości studentów oraz powziętej decyzji o uniezależnieniu protestu od polityków. Pandemokraci nie mogą kontrolować protestu a Chiny nie mogą stosować środków przewidzianych wcześniej do pacyfikacji akcji “Occupy Central”.  Chiny czy rząd Hongkongu w obecnej sytuacji nie może posłużyć się szantażem. Dorosłe osoby łatwiej przecież “zniszczyć”, w końcu na każdego znajdzie się jakiś hak a czym zastraszyć młodego studenta, za którym murem stoi jego uniwersytet?

Nie znaczy to, że oskarżenia pojawiać się nie będą, już jest ich niemało, czasami tak głupie, że aż trudno w nie uwierzyć przy zdrowym rozsądku. Ostrożnie podchodźmy więc do tego co przyjdzie nam czasami usłyszeć w telewizji czy przeczytać w gazecie. I pamiętajmy, że to studenci ryzykując własną przyszłością postanowili zatroszczyć się o przyszłość całego miasta. Ich odwaga przejdzie do historii.

Grafika: Raven Raphael H. Ma