Siedemnastolatek podejrzany o próbę gwałtu w miniony weekend, popełnił samobójstwo (powiesił się) w otwartym pomieszczeniu technicznym, na terenie osiedla Sau Mau Ping.
Obok ciała znaleziono plecak a w środku plecaka reklamówkę, które odpowiadały opisowy przedstawionemu przez ofiarę, podobnie jak koszulka oraz jeansy, w które ubrany był sprawca. Na prawej dłoni samobójcy znaleziono ślad po ugryzieniu jaki sprawcy zadała ofiara, próbując się wyswobodzić.
To już trzeci przypadek samobójstwa sprawców gwałtów w ostatnich trzech miesiącach. W maju w więziennej celi powiesił się na kablu komputerowym 48-latek, podejrzany o zgwałcenie 22-letniej studentki w Kwun Tong. Na początku lipca w oczekiwaniu na rozprawę, powiesił się także 28-latek, który zgwałcił kobietę w jej domu w Tuen Mun.
Bez wątpienia gwałt w Hongkongu nie jest lekceważony przez policję. Z chwilą zgłoszenia zdarzenia, dziesiątki policjantów (bez cienia przesady) zaangażowanych jest w poszukiwanie sprawcy. Informacje o gwałcie docierają do mediów, rozpoczyna się nagonka. To w konsekwencji wywiera na pewno dużą presję na gwałcicielach.
Niestety, podobnie jak na całym świecie, ponad 90% przestępstw na tle seksualnym, a szczególnie tych popełnianych w zaciszu domowym przez mężów, wujków, kolegów etc. nie jest zgłaszana na policję. Wg. policyjnych statystyk, w latach 2007-2011 popełniono w Hongkongu 511 gwałtów, tj. ponad 100 gwałtów rocznie (w pierwszej połowie tego roku na policję zgłoszono 32 gwałty).
W 2009 roku w Polsce (czyli w podobnym okresie) popełniono aż 1816 gwałtów. Jako, że liczba ludności w Hongkongu jest w przybliżeniu 5 razy mniejsza, to można zaryzykować stwierdzenie, że w Polsce popełnianych jest 3,62 więcej gwałtów niż w Hongkongu. Zapewne podejście społeczeństwa w Polsce do sprawców gwałtu jest zbyt wyrozumiałe, lekceważące nieraz ofiarę, która przecież “sama sobie była winna”. Do tego wszystkiego dochodzi wysokie spożycie alkoholu i bezmyślność sprawców będących pod jego wpływem.
Zdjęcie: SCMP, miejsce gdzie znaleziono samobójcę