W dniu wczorajszym w porze obiadowej, młodą brytyjską turystkę spacerującą po Pedder Str. ugryzł niespodziewanie w kostkę szczur. Kobieta w szoku trafiła do szpitala, gdzie po opatrzeniu rany została wypisana. Z pewnością nic w tym śmiesznego. Szczurza gorączka czy tężec to poważne choroby, które może wywołać niewinne z pozoru ugryzienie.
Wg. radnego dystryktu Central i Western Yuen Bun-keung, szczury przy Pedder Str. mogły pojawić ze ze wzgl. na prowadzoną w pobliżu budowę. Całym zdarzeniem specjalnie też nie przejął się Hong Kong Tourism Board, uznając wczorajszy szczurzy atak za przypadek odosobniony, który nie wpłynie negatywnie na nastroje turystów udających się do Hongkongu.
Ilość szczurów w Hongkongu rzeczywiście nie jest duża jak na tak ogromne miasto. Pracownicy Food and Environmental Hygiene Department w pierwszych czterech miesiącach bieżącego roku w centrum miasta złapali 226 żywych szczurów a 539 znaleziono martwych.
Chcąc skutecznie walczyć ze szczurami, należałoby w pierwszej kolejności zlikwidować wszystkie otwarte bary Dai Pai Dong. Tu jednak rząd nic nie może zrobić poza czekaniem aż wymrą ich właściciele wraz z posiadanymi licencjami.