Prawo bywa skomplikowane także w Hongkongu. W niedzielne południe po siedzibą lokalnego parlamentu w Hongkongu, rozpoczął się strajk trzynaściorga rodziców z Hongkongu, których dzieci urodziły się w Chinach kontynentalnych i w efekcie nie mają prawa zamieszkania w Hongkongu.
Oczywiście rodzicom dzieci nikt nie odbiera, często jednak życie dorosłe muszą już spędzić w Chinach, gdyż w Hongkongu traktowani są jak obywatele Chińskiej Republiki Ludowej i w związku z tym nie mogą ani mieszkać w Hongkongu ani pracować.
(Podobnie zresztą traktowane są dzieci Chinek z Chin Kontynentalnych urodzone w Hongkongu, którzy we własnym kraju traktowani są jak obcokrajowcy).
Szacuje się, że takich dzieci a często dorosłych już osób, mieszka w Chinach 200 tyś. Może to niedużo, zważywszy przewidywania że ludność Hongkongu w najbliższych latach zwiększy się z 7 do 10 mln. Jednak nagły przyjazd do Hongkongu 200 tysięcy ludzi z pewnością przysporzyłby rządowi wiele kłopotów.